Forum Medicina Sportiva
Marzec 28, 2024, 13:52:30 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
 
   Strona główna   Pomoc Szukaj Rejestracja  
Strony: 1 2 3 [4] 5 6   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Jakie znacie fan cluby?  (Przeczytany 86151 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
avatar
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 147


Zobacz profil
« Odpowiedz #45 : Kwiecień 07, 2011, 15:31:53 »

Barca wygra LIGĘ

B R A W O....
Zapisane
messi
Użytkownik
**
Wiadomości: 78


Zobacz profil
« Odpowiedz #46 : Kwiecień 08, 2011, 09:55:47 »

W ćwierćfinałowych spotkaniach Ligi Mistrzów FC Barcelona pokonała Szachtar Donieck 5:1, a Wayne Rooney dał Manchesterowi United jednobramkowe zwycięstwo nad Chelsea Londyn.

Szkoleniowiec Barcelony Pepe Guardiola nie powinien słuchać swojej intuicji. Przed meczem z Szachtarem Donieck przestrzegał, że ma złe przeczucia. Pierwszego argumentu dowodzącego, że trener się myli, dostarczył Iniesta już w 2. minucie spotkania. Wynik 1:0 dla Barcy utrzymał się przez pół godziny. Przy drugiej bramce Iniesta asystował, strzelcem był Alves. Pierwsza połowa skończyła się wynikiem 2:0 dla dumy Katalonii.

W drugiej części spotkania w ciągu ledwie siedmiu minut padły aż trzy gole. W 53. minucie wynik podwyższył Pique. Ale Szachtar postanowił się odgryźć - Rakitsky kolanem wpakował piłkę do bramki Valdesa. Nadzieja Ukraińców odżyła więc w 59 minucie meczu, ale minutę później kolejną - czwartą - bramkę dla Barcy strzelił Keita. I Donieck znów przegrywał trzema bramkami. Wydawało się, że wynik 4:1 zadowoli i uśpi Katalończyków. Jednak w 86.minucie na listę strzelców wpisał się Xavi.
Zapisane
instytucja
Użytkownik
**
Wiadomości: 63


Zobacz profil
« Odpowiedz #47 : Kwiecień 11, 2011, 13:13:12 »

U nas działają fankluby i jest dużo ciekawych inicjatyw- turnieje, wyjazdy na mecze, zawody itd.
Zapisane
ansab1
Gość
« Odpowiedz #48 : Kwiecień 12, 2011, 12:13:45 »

Dobre zajecie dla młodzieży! Gratulacje!  Chichot
Zapisane
messi
Użytkownik
**
Wiadomości: 78


Zobacz profil
« Odpowiedz #49 : Kwiecień 16, 2011, 18:57:27 »

Gran Derby z czekolady. Wielkanocna Mona z barcelońskiej cukierni Christiana Escriby. Do jej wykonania (co zajęło tydzień) zużyto 80 kg czekolady. Wyrazy twarzy playmobilowych Messiego i Cristiano mają się zmieniać w zależności od wyników meczów. Jak zapowiada cukiernik, po środowym zwycięstwie Barçy w Pucharze Króla, w oczach CRa pojawią się łzy.
(foto: Canarias 7)
Zapisane
messi
Użytkownik
**
Wiadomości: 78


Zobacz profil
« Odpowiedz #50 : Kwiecień 16, 2011, 18:58:14 »

Dzisiaj wygra kto BARCA Uśmiech Uśmiech Uśmiech Uśmiech
Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #51 : Kwiecień 17, 2011, 07:16:58 »

,,Piłkarze FC Barcelona zremisowali 1:1 w Gran Derbi z Realem w Madrycie. Oba gole padły po rzutach karnych. Najpierw strzelił Leo Messi, a dziesięć minut przed końcem meczu do remisu doprowadził Cristiano Ronaldo. ''

Zapisane
rem.bal7
Użytkownik
**
Wiadomości: 61


Zobacz profil
« Odpowiedz #52 : Kwiecień 17, 2011, 18:05:10 »

,, Grający w dziesiątkę Real remisował z Barceloną 1:1. Długą piłkę do Messiego posłał Andres Iniesta. Argentyńczyk nie zdołał opanować piłki przy linii bocznej i z ogromną siłą ją w kierunku siedzących kilka metrów dalej kibiców Realu Madryt. Na trybunach zawrzało - w kierunku gwiazdora Barcelony poleciały wyzwiska i kilka przedmiotów. Żółtej kartki dla Messiego domagał się Pepe. Arbiter spotkania Muniz Fernandez nie ukarał jednak Messiego za niesportowe zachowanie" Oj Messi , brzydko !!
Zapisane
messi
Użytkownik
**
Wiadomości: 78


Zobacz profil
« Odpowiedz #53 : Kwiecień 17, 2011, 18:33:21 »

dwa karne dwa gole

Lider ma 8 punktów przewagi   Mrugnięcie
Zapisane
rem.bal7
Użytkownik
**
Wiadomości: 61


Zobacz profil
« Odpowiedz #54 : Kwiecień 17, 2011, 19:44:23 »

Messi to Barca ma wygrane  Duży uśmiech
Zapisane
messi
Użytkownik
**
Wiadomości: 78


Zobacz profil
« Odpowiedz #55 : Kwiecień 29, 2011, 22:00:42 »

Akt trzeci "wojny klubów", bo tak można już ją nazwać, rozpoczął się gwizdkiem sędziego Starka. Zabrzmiał on równo o 20:45 na Santiago Bernabeu i od tego momentu kibice obu drużyn uraczeni zostali niemal dwugodzinnym "spektaklem", w którym przez większość czasu próżno było doszukiwać się pięknego futbolu.

Pierwsza połowa przypominała mecz szachowy rozgrywany przez zawodników, którzy nie chcą stracić nawet pionka! Real zupełnie oddał inicjatywę ustawiając się w taki sposób, jakby przekroczenie linii środkowej boiska prowadzić miało do spalenia od zupełnie innej tam nawierzchni (jedynie C. Ronaldo miał specjalne buty i mógł biegać). Barcelona - jak to Barcelona - długo utrzymywała się przy piłce z czego niemal nic nie wynikało. Tak Puyol (jako lewy obrońca) jak jak i Alves starali się, podobnież do piłkarzy z Madrytu, nie opuszczać własnej połowy więc siłą rzeczy zagęszczony środek, gdzie Pepe indywidualnie krył Xaviego, nie był dobrym miejscem do rozgrywania akcji.

Z ciekawszych rzeczy - podanie Leo do Xaviego w sytuacji sam na sam broni Iker, strzał C. Ronaldo z problemami broni Victor.

Droga do szatni, po gwizdku kończącym pierwszą połowę spotkania, przyniosła więcej emocji niż cała pierwsza połowa - niestety emocji pozaboiskowych. Przepychanka zawodników przy zejściu sprawiła, że na drugą połowę Barcelona wyszła już bez bramkarza... rezerwowego (Pinto), który ukarany został czerwoną kartką.

Dalej, czyli po rozpoczęciu drugiej połowy, było równie "kolorowo" - symulacje zawodników, walka o kartki, trochę gry w piłkę i nagle... po brzydkim wejściu Pepe w Alvesa, sędzia pokazuje czerwoną kartkę graczowi z Madrytu. Czy słusznie? (pomoc wizualna)

Od tego momentu, powoli, Barcelona zaczyna rozgrywać "swoją" grę. Na boisku pojawia się Afellay w miejsce Pedro i po krótkiej chwili ogrywając z boku boiska Marcelo dogrywa do Leo Messiego i... mamy 1:0!

Barcelona po bramce nieco zwalnia, ale nie Messi! Świetny rajd rozpoczęty w okolicach 40 metra od bramki Casillasa, minięcie 2 zawodników Realu, pozostawienie kolejnych 2 za plecami, strzał z prawej nogi obok bramkarza i mamy 2:0!

Kapitalny rajd, kapitalna bramka, która winna być na ustach osób, dla których liczy się przede wszystkim piękny futbol. Niestety jak to czasami (często!) w meczach z drużynami Mourinho bywa, najważniejsza jest otoczka i poszukiwanie winnych.

Można tak: Klik

Można i tak: Klik

Kto cierpi najbardziej? Futbol.

Real Madrid  Barcelona
0 Goals scored 2
3 Attempts on target 5
3 Attempts off target 3
1 Corners  1
17' 9''  Possession (time) 43' 23''
28 Possession (%) 72
21 Fouls committed 25
3 Yellow cards 2
1 Red cards 0
 
Zapisane
avatar
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 147


Zobacz profil
« Odpowiedz #56 : Kwiecień 30, 2011, 21:29:17 »

właśnie jest mecz
60 minuta Barcelona prowadzi 1  0 z RSO
Zapisane
avatar
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 147


Zobacz profil
« Odpowiedz #57 : Kwiecień 30, 2011, 21:32:05 »

Już jest 1   1
Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #58 : Maj 02, 2011, 00:48:39 »

Jest ,jak jest!  Chichot
Zapisane
messi
Użytkownik
**
Wiadomości: 78


Zobacz profil
« Odpowiedz #59 : Maj 02, 2011, 15:45:52 »

Dla Barcelony miał to być mecz z gatunku tych "łatwych i przyjemnych", który mocno przybliży ją do obrony mistrzowskiego tytułu. Blaugrana w mocno rezerwowym składzie uległa jednak Realowi Sociedad San Sebastian 1:2. Wynik w 28. minucie spotkania otworzył Thiago, a dwa zwycięskie gole dla gospodarzy zdobyli Ifrán i Xabi Prieto w ostatnich 20 minutach meczu.

Z pojedynku na Estadio Anoeta Barcelona wyszła na tarczy, płacąc cenę za niepodwyższenie prowadzenia z pierwszej połowy. Dała tym samym także swojemu rywalowi nadzieję na utrzymanie w La Liga. Po golach Ifrána i Xabiego Prieto, podopieczni Josépa Guardioli nie zdołali się podnieść, ale w obliczu wcześniejszej porażki wicelidera, zakończyło się to dla nich bez większych konsekwencji.

Zanim rozpoczęła się pierwsza odsłona dzisiejszego spotkania, do graczy Blaugrany dotarła wiadomość o kolejnej porażce drużyny, która jako jedyna zagrażała jej w drodze do tytułu mistrza Hiszpanii. Ze względu na przegraną Realu Madryt z Saragossą 2:3, Barcelona mogła wyjść na murawę Estadio Anoeta bez jakiejkolwiek presji. Dla zespołu Dumy Katalonii taka sytuacja stworzyła ogromny komfort, mimo iż zestawienie, jakie Guardiola desygnował na dzisiejszy mecz mogło przypominać skład Barcelony B.

Zgodnie z przewidywaniami, od pierwszej minuty między słupkami stanął José Manuel Pinto, który dostał szansę na występ po czerwonej kartce w Lidze Mistrzów. Paradoks? W tej sytuacji ważniejsze było oszczędzanie Víctora Valdésa, by wyeliminować ryzyko odniesienia kontuzji przed wtorkowym rewanżem z Realem Madryt. Uwagę przyciągnęła również obecność na obu stronach obrony chłopców z La Masíi - na prawej stronie ujrzeliśmy Montoyę, na lewej Fontása, który od momentu absencji Abidala etatowo zasiada na ławce rezerwowych pierwszej drużyny.

Filar baskijskiej drużyny, Xabi Prieto przed spotkaniem przekonywał kibiców, że mecz z wielkim rywalem nie musi się skończyć dla nich klęską. "Potrzeba nam cierpliwości", mówił kapitan Realu Sociedad. Jego słowa mocno oddają to, co działo się na murawie w ciągu całego meczu. Pierwsze minuty, jak i cała pierwsza odsłona nie zapowiadały jednak niczego, co mogłoby przynieść im w tym spotkaniu jakąś korzyść. Messi, który wystąpił od początku meczu, co chwilę straszył bramkarza Claudio Bravo i współpracujących z nim defensorów.

Już w 4. minucie Argentyńczyk postraszył rywali mocnym strzałem z 18 metrów, podobnie jak Afellay, który silnym uderzeniem zmusił do interwencji bramkarza Realu Sociedad. Plan Guardioli dość pechowo pokrzyżowała jednak kontuzja młodego prawego obrońcy, Montoyi - po starciu z rywalem, z grymasem bólu chwycił się za obojczyk i nie był w stanie kontynuować gry. I to była jedyna zła wiadomość dla Barcelony. Widać było bowiem ogromną swobodę w budowaniu akcji ofensywnych.

W 28. minucie Katalończycy wreszcie wyszli na prowadzenie, po precyzyjnym uderzeniu Thiago Alcantary. Znakomitym podaniem, po mistrzowsku wręcz akcję otworzył Xavi, a po jego zagraniu, piłkę lekko "dziubnął" Messi. Podanie to dotarło do Thiago, a Demidow nie miał najmniejszych szans, by doścignąć pędzącego na bramkę Bravo Brazylijczyka. Po golu, liczący na remis gospodarze nieco się ożywili, ale zarówno Tamudo, jak i Xabi Prieto, który byli najjaśniejszymy punktami w swoim zespole, nie zdołali wypracować sobie klarownych okazji.

Nie trudno było się spodziewać, że Real Sociedad wyjdzie na drugą połowę o wiele bardziej zdeterminowany. Gospodarze liczyli na okazje po stałych fragmentach gry, jednak i one nie przynosiły pożądanych skutków. Baskowie pod polem karnym Pinto tracili głowę - większość ich zagrań przypominała rozpaczliwe akcje widziane w końcówkach przegrywanych meczów. Kolektywna defensywa Blaugrany nie pozwalała im na rozwinięcie skrzydeł. W 49. minucie okazję miał Jeffrén, ale wychodząc na dogodną pozycję został sfaulowany przez Demidowa. Czy sędzia dając żółtą kartkę, nie oszczędził obrońcy San Sebastian?

Barcelona kolejną szansę wypracowała sobie w 67. minucie spotkania, ale nie zakończyła się ona golem. Znakomitą kontrę wyprowadzili Messi wraz Thiago - Brazylijczyk wpadając w pole karne dostał podanie "pod nos", ale będąc sam przed Claudio Bravo, przegrał z nim pojedynek i piłka powędrowała poza boisko. W kontekście tego, co miało zdarzyć się za chwilę, był to jeden z ważniejszych momentów dla losów tego spotkania. Duma Katalonii zmarnowała szansę na "dobicie" rywala, który wyraźnie nie miał argumentów tego wieczoru.

Przyszła jednak 70. minuta, w której to Real Sociedad cierpliwie czekając na błąd, zadał pierwsze ukłucie. Remis 1-1 dał Urugwajczyk Ifrán, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym, wyprzedzając Fontása, który nie przeciął prostopadłej piłki adresowanej do napastnika Realu Sociedad. Winę jednak można zrzucić na cały blok obronny, za niezdecydowane interwencje, kiedy można było oddalić zagrożenie poza pole karne. Sześć minut później Barcelona mogła jednak mówić o wielkim pechu.

Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Milito znakomicie wyszedł na pozycję i pewnie uderzając piłkę głową, umieścił ją w siatce. Sędzia jednak wcześniej odgwizdał "dwucentymetrowego" spalonego i cules musieli obejść się smakiem. W 80. minucie spotkania gospodarze, z pomocą Javiera Mascherano, dopięli swego. Argentyńczyk sfaulował w polu karnym Davida Surutuzę, a jedenastkę wykorzystał Xabi Prieto. Pinto był bliski obronienia strzału - piłka jednak przetoczyła się pod jego rękami.

Mimo szansy Afellaya w końcówce spotkania, Blaugrana nie zdołała wyrównać stanu meczu. Tymczasem Real Sociedad w kontekście swojej walki o utrzymanie ugrał z mistrzem Hiszpanii bonus sporej wartości. Kto jak kto, ale właśnie Baskowie najbardziej potrzebowali trzech punktów - Barcelona natomiast, zanim wyszła na ten pojedynek, już mogła uważać się za zwycięzcę tej kolejki. Ośmiopunktowa przewaga nad Realem Madryt została utrzymana, co nie zmieniło faktu, że o obronę tytułu trzeba będzie jeszcze powalczyć. Kolejna okazja do zbliżenia się do upragnionego celu za tydzień w niedzielę, w derbach z Espanyolem na Camp Nou.



Real Sociedad San Sebastian - FC Barcelona 2:1 (0:1)

0:1, Thiago 28'
1:1, Ifrán 70'
2:1, Xabi Prieto (karny) 80'.

Zapisane
Strony: 1 2 3 [4] 5 6   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.14 | SMF © 2006-2009, Simple Machines LLC Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!