Forum Medicina Sportiva
Listopad 22, 2024, 02:19:00 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
 
   Strona główna   Pomoc Szukaj Rejestracja  
Strony: 1 ... 16 17 [18] 19   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: ZGONY SPORTOWCÓW, WYPADKI .........  (Przeczytany 283278 razy)
0 użytkowników i 7 Gości przegląda ten wątek.
news
Zaawansowany użytkownik
****
Wiadomości: 313


Zobacz profil
« Odpowiedz #255 : Kwiecień 11, 2013, 10:18:21 »

 ,,W niedzielę, 7 kwietnia w Istebnej, zmarł 15-letni Antoni Juroszek,
 który trenował skoki narciarskie i kombinację norweską w KS Wisła Ustronianka . Był uczniem trzeciej klasy gimnazjum SMS Szczyrk - informuje PZN na swoje stronie internetowej.'' (i)
Zapisane
news
Zaawansowany użytkownik
****
Wiadomości: 313


Zobacz profil
« Odpowiedz #256 : Maj 10, 2013, 08:04:50 »

,,Brytyjski żeglarz Andrew "Bart" Simpson, złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w 2008 r., poniósł w czwartek śmierć, kiedy jacht "Artemis", na którym żeglował, wywrócił się w Zatoce San Francisco podczas treningu przed regatami o Puchar Ameryki. '' (PAP)

Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #257 : Maj 26, 2013, 21:29:36 »

,,60-letni rowerzysta zginął podczas wyścigu organizowanego w okolicach Łodzi. Okoliczności wypadku bada policja i prokuratura. Jak poinformował Adam Kolasa z biura prasowego łódzkiej policji, do zdarzenia doszło w niedzielę po południu na drodze pomiędzy miejscowościami Kalonka i Borki w gminie Nowosolna k. Łodzi. Według wstępnych ustaleń policji jeden z uczestników szosowego wyścigu kolarskiego organizowanego przez Żyrardowskie Towarzystwo Cyklistów, jadąc samotnie, najprawdopodobniej zasłabł, zjechał z drogi i uderzył w słup ogrodzeniowy. ''

« Ostatnia zmiana: Maj 27, 2013, 08:02:03 wysłane przez barca.jw5 » Zapisane
news
Zaawansowany użytkownik
****
Wiadomości: 313


Zobacz profil
« Odpowiedz #258 : Sierpień 06, 2013, 10:19:04 »

,,26-letnia Simone Simone Montgomerie poniosła tragiczną śmierć w australijskim mieście Darwin, gdzie odbywały się wyścigi konne. Do dramatu doszło na zaledwie na sto metrów przed metą, gdzie kobieta spadła z konia "Riahgrand" wraz z siodłem, które było źle przymocowane. Do tego momentu prowadziła w wyścigu.
Montgomerie bez przytomności uderzyła w podłoże, kilkakrotnie koziołkując. Po chwili leżała w bezruchu i nie dawała znaków życia. Medycy obsługujący zawody "Fannie Bay Racecourse" natychmiast podbiegli i rozpoczęli akcję reanimacyjną. Simone została przewieziona do szpitala w stanie krytycznym. Niestety, nie udało się jej już uratować. Bezpośrednią przyczyną śmierci był uraz głowy, który doprowadził do wylewu krwi do mózgu. Australia jest w szoku po stracie pięknej dżokejki, która była lokalną gwiazdą w stanie Terytorium Północne. - Była wzorem dla wielu kobiet i sportsmenką w szczycie swojej formy - powiedział Adam Giles, sekretarz generalny Terytorium Północnego. Feralnym okazał się szósty z biegów. Pozostali zawodnicy niejednogłośnie zadecydowali o przerwaniu zawodów, odmawiając odbycia kolejnych wyścigów. Dla wielu z nich Montgomerie była nie tylko rywalką, ale także przyjaciółką. W miejscowym klubie jeździeckim chodziło bowiem nie tylko o sportową rywalizację, ale także o wspólne hobby. ''
Zapisane
news
Zaawansowany użytkownik
****
Wiadomości: 313


Zobacz profil
« Odpowiedz #259 : Październik 06, 2013, 17:41:11 »

,,Jedna osoba zmarła na mecie biegu "Biegnij Warszawo", a trzech uczestników zabrano do szpitala. W biegu na 10 km wzięło udział ok. 12 tys. osób.  Jak relacjonuje dziennikarz TVN24, który brał udział w biegu, do zdarzenia doszło na mecie. Mężczyzna zasłabł po zakończeniu biegu. Doszło do zatrzymania akcji serca. Mimo reanimacji nie udało się uratować biegacza. Według relacji dziennikarza TVN24, mężczyzna miał ok. 30 lat. RMF FM podaje natomiast, że chodzi o 44-letniego mężczyznę. Rzecznik imprezy, Sławomir Rykowski zapewnił, że zabezpieczenie medyczne biegu było właściwe. - Takie rzeczy niestety czasami się zdarzają - powiedział Rykowski. '' (i)
Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #260 : Marzec 02, 2014, 09:27:54 »


Reprezentant Trynidadu i Tobago Kevon Carter nie żyje. 30-letni pomocnik zmarł w wyniku zawału serca.

Zawodnik Defense Force FC źle się poczuł po treningu. 25-krotny reprezentant kraju został przewieziony do szpitala. Lekarze stwierdzili zawał serca, zawodnika nie udało się uratować.
- Ten młody człowiek walczył o to, by wrócić do reprezentacji po przerażającej kontuzji nogi - powiedział sekretarz generalny miejscowej federacji Sheldon Phillips, który był zszokowany śmiercią piłkarza.
- Cała piłkarska rodzina jest w żałobie. Nasze myśli i modlitwy są z rodziną i przyjaciółmi Kevona.
Ostatni mecz w barwach Defence Force Kevon Carter rozegrał 4 stycznia. Zdobył bramkę w zremisowanym 1:1 meczu z drużyną W. Connection FC. Po raz ostatni w kadrze Trynidadu i Tobago ofensywny pomocnik wystąpił w lipcowym meczu z Meksykiem (0:1).

W grudniu 2013 roku zmarł inny piłkarz z Trynidadu i Tobago Akeem Adams. Piłkarz węgierskiego Ferencvarosu trzy miesiące wcześniej również miał zawał serca.
Zapisane
news
Zaawansowany użytkownik
****
Wiadomości: 313


Zobacz profil
« Odpowiedz #261 : Marzec 06, 2014, 11:47:41 »

Żałoba w MMA: zmarł wojownik z Afryki. Miał dopiero 29 lat

,,To efekt bardzo ciężkiego nokautu, który miał miejsce na ostatniej gali federacji EFC. Lekarze nie byli w stanie uporać się z dużymi obrażeniami.Ta historia wstrząsnęła kibicami MMA. Trzy dni temu pisaliśmy o fighterze z RPA, który trafił do szpitala w ciężkim stanie. To był efekt brutalnego nokautu na gali EFC Africa 27. Booto Guylain doznał poważnych obrażeń głowy.W szpitalu lekarze wykryli u 29-letniego fightera obrzęk oraz zauważyli, że doszło do krwawienia w mózgu. Szybko pojawiły się plotki, że młody sportowiec zmarł. To były tylko plotki, ale teraz mamy do czynienia z oficjalnym komunikatem. Niestety, bardzo smutnym.
Guylain doznał poważnego urazu głowy na gali EFC Africa 27. Zaraz po walce trafił w ręce zespołu medycznego i przetransportowano go do szpitala. Tam otrzymał opiekę od jednego z najlepszych zespołów neurochirurgicznych w RPA. Niestety, dzisiaj zmarł tragicznie - poinformowali wczoraj późnym wieczorem (w srodę) szefowie federacji EFC.,,    (i)

,,Szok jest tym większy, że Guylain był dopiero na początku swojej kariery. Ostatnia walka z Keronem Davisem była dopiero drugą w zawodowej przygodzie z MMA.Jestem wstrząśnięty. To jest ogromna strata dla sportu i wszystkich, którzy go znali. Nasze myśli są teraz z rodziną w tych ciężkich chwilach - mówi szef EFC, Cairo Howarth.Fighter z RPA zostawił żonę oraz syna. Prawdopodobnie rodzina otrzyma wsparcie finansowe od afrykańskiej federacji. Pewne jest natomiast to, że na gali EFC Africa 28 (27 marca) wszyscy uczestnicy będą walczyć z czarnymi opaskami."
« Ostatnia zmiana: Marzec 06, 2014, 11:50:20 wysłane przez news » Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #262 : Marzec 11, 2014, 15:48:43 »

Zawodnik zasłabł w czasie meczu NHL

W siódmej minucie meczu ligi hokeja na lodzie NHL zasłabł w Dallas napastnik miejscowych Stars Rich Peverley. Spotkanie zostało przerwane przy stanie 1:0 dla Columbus Blue Jackets. Zawodnik był reanimowany, ale po przewiezieniu do szpitala czuje się lepiej.
Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #263 : Marzec 17, 2014, 12:33:52 »

,,
Dwukrotny mistrz olimpijski padł na mecie

Kibice zgromadzeni na mecie nowojorskiego półmaratonu byli świadkami dramatycznej sceny. Tuż po ukończeniu biegu, Brytyjczyk Mo Farah padł nieprzytomny na ziemię. Dwukrotny mistrz olimpijski z Londynu w biegu na 5 000 i 10 000 m opuścił arenę zmagań na wózku inwalidzkim.
Farah miał problemy już na dziewiątym kilometrze, gdy zaliczył upadek. Ukończył jednak bieg na drugim miejscu, przegrywając tylko z Kenijczykiem Geoffreyem Mutaim. Za linią mety nieprzytomny padł na ulicę i konieczna była interwencja służb medycznych.
Utytułowanemu atlecie udało się dotrzeć na późniejszą konferencję prasową. Uspokoił kibiców, że czuje się dobrze, choć jednocześnie przyznał, że ma nieco mgliste wspomnienia z samego biegu.
- Nie wiem, co spowodowało mój pierwszy upadek. Pamiętam tylko moment padania i twarde zderzenie z ziemią. W tym momencie myślałem wyłącznie o tym, żeby się podnieść i dogonić biegnącą grupę. Udało się - opowiadał.
Przyznał też, że niemal w ogóle nie pamięta tego, co wydarzyło się na finiszu.
- Nie pamiętam momentu zasłabnięcia. Myślę, że to przez to, że tak mocno starałem się wrócić do rywalizacji po upadku. Ale już czuję się dobrze, to nic wielkiego.
Dla dwukrotnego mistrza olimpijskiego z Londynu kilka ostatnich kilometrów to był prawdziwy bieg przez mękę.
- Pogoń po upadku wyciągnęła ze mnie mnóstwo sił. W ostatnim etapie biegu niemal wszędzie widziałem gwiazdy, wszystko dookoła było rozmazane, ale chciałem biec. Za wszelką cenę nie mogłem się zatrzymać - powiedział na konferencji.Półmaraton był dla Faraha etapem przygotowań do maratonu londyńskiego, który odbędzie się 13 kwietnia. Brytyjczyk przekonywał po biegu, że napotkane w Nowym Jorku problemy w żadnym wypadku nie wpłyną na jego plany. "
Zapisane
news
Zaawansowany użytkownik
****
Wiadomości: 313


Zobacz profil
« Odpowiedz #264 : Kwiecień 02, 2014, 10:45:52 »

,,
Dramatyczna śmierć Joachima Halupczoka. Oskarżano go o doping

W 1968 roku w Niwkach urodził się jeden z największych, a być może największy talent w historii polskiego kolarstwa. To, co w bardzo młodym wieku osiągnął Joachim Halupczok, pozwalało wierzyć, że doczekaliśmy się zawodnika, który będzie w stanie wygrywać największe wyścigi, takie jak Tour de France czy Giro d'Italia. Niestety, losy kolarza z Opolszczyzny potoczyły się dramatycznie.W wieku 20 lat Halupczok zdobył srebrny medal w drużynowym wyścigu szosowym na igrzyskach olimpijskich w Seulu. Już rok później w przepięknym stylu, z dużą przewagą nad rywalami, wygrał indywidualne mistrzostwa świata, a w wyścigu drużynowym zdobył srebro. W plebiscycie "Przeglądu Sportowego" został wybrany najlepszym sportowcem Polski. Wydawało się, że świat kolarstwa zawodowego stoi przed nim otworem. Najlepsze grupy drzwiami i oknami dobijały się o popularnego "Achima", który mógł osiągnąć wszystko, z wygrywaniem największych "tourów" włącznie.Dramat stał się faktem tuż po podpisaniu pierwszego zawodowego kontraktu z zespołem Diana-Colnago-Animex. Okazało się, że Halupczok posiada wrodzoną wadę serca i nie może uprawiać sportu zawodowego. Wcześniej wziął udział w Giro d'Italia i jak na debiutanta spisywał się rewelacyjnie. Zajmował piąte miejsce w klasyfikacji generalnej, ale musiał się wycofać z powodu kontuzji kolana.Wykryto u niego jednak arytmię mięśnia sercowego. Mocny wysiłek wyczynowy mógł go doprowadzić do śmierci. W 1992 roku leczenie i odpoczynek przyniosły jednak, przynajmniej pozornie, dobry rezultat. Halupczok wrócił do peletonu, wierzono, że tym razem pokaże pełnię swojego talentu. Niestety pod koniec sezonu okazało się, że wada tylko się pogłębiła. Wyrok był bezwzględny - zakończenie kariery. Miał zaledwie 24 lata.Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Halupczok zsiadł na dobre z roweru. Lekarz kadry kolarzy, którym wówczas był profesor Romuald Lewicki z Zakładu Medycyny Sportowej Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi, poinformował młodego kolarza, że może prowadzić spokojne życie, ale bez wysiłku fizycznego, który może go zabić. On jednak nie do końca to akceptował.Żadna grupa zawodowa nie chciała ryzykować zatrudnienia go, byłaby to podjęcie ogromnego ryzyka, a chodziło o zdrowie i życie młodego człowieka. On jednak wciąż jeździł sporo na rowerze, twierdził, że przygotowuje się do sezonu. Nigdy nie zaakceptował faktu, że już nie będzie kolarzem, ponieważ kochał ten sport.Tragedia rozegrała się w 1994 roku. 5 lutego "Achim" pojechał do Opola na halowy turniej piłki nożnej, w którym miał wziąć udział rekreacyjnie jako bramkarz. Dramat miał miejsce już na rozgrzewce. Po wykonaniu kilku ćwiczeń gimnastycznych Halupczok upadł, stracił przytomność. Okazało się, że serce nie wytrzymało nawet takiego obciążenia. Zmarł w drodze do szpitala, a patomorfolog orzekł przyczynę zgonu - zawał serca.
- Na wielu wyścigach mieszkaliśmy w jednym pokoju. Był to wspaniały człowiek, skromny i uczciwy. Chyba też nie docierało do niego, że jest bardzo poważnie chory, bo zapowiadał, że jeśli lekarz zabroni mu powrotu do zawodowstwa, to on będzie się ścigać z amatorami. Do dziś nie mogę spokojnie myśleć o tym, że nie żyje - mówił niedawno Polskiej Agencji Prasowej kolega Halupczoka z reprezentacji Polski, Andrzej Sypytkowski.Niestety, śmierć polskiego mistrza świata wywołała przeróżne reakcje, niektóre zupełnie niegodne. We francuskiej i belgijskiej prasie pojawiły się informacje o tym, jakoby Halupczok zażywał zakazaną substancję, erytropoetynę (EPO), czego skutki uboczne miały go zabić. Bzdura wzięła się z wyssanej z palca wypowiedzi włoskiego trenera Sandro Donatiego, który napisał raport o stosowaniu dopingu przez kolarzy.Napisał w nim, że zawał serca był jedynie oficjalną przyczyną śmierci Halupczoka, a tak naprawdę zginął przez EPO. Bzdurę powieliły media ze wspomnianych krajów, m.in. poczytny i szanowany dziennik "L'Equipe". Polscy lekarze stanowczo zaprzeczyli jednak tym doniesieniom. Zarówno wspomniany prof. Lewicki, jak i inny lekarz, który prowadził kolarza, Zbigniew Szudrowicz, stanowczo zaprzeczają. Skąd takie dane mógłby mieć Donati, który nie bywał nawet w Polsce? Wnioski wydają się jasne.Po tragicznej śmierci kolarz został upamiętniony. Dorocznie odbywa się w Polsce Memoriał Joachima Halupczoka, a w jego rodzinnych Niwkach stanął pomnik mistrza świata jadącego na rowerze. "
Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #265 : Kwiecień 22, 2014, 08:32:34 »

,,Do śmiertelnego wypadku doszło w niedzielę w meczu ligowym. 30-letni bramkarz zmarł w drodze do szpitala. Nie można go było już uratować.O wielkiej tragedii, do której doszło w Gabonie w Niedzielę Wielkanocną, informuje brytyjska BBC.Podczas meczu miejscowej ligi bramkarz z Togo Sylvain Azougoui uległ śmiertelnemu wypadkowi.W trakcie meczu jeden z piłkarzy zespołu Centre Mberi Sportif stracił równowagę na mokrej murawie i wpadł na głowę interweniującego golkipera zespołu AC Bongoville (nadepnął go).Jak pisze internetowy serwis BBC, 30-letni Azougoui zmarł w drodze do szpitala.Trudno sobie wyobrazić, jak los może być tak okrutny. Azougoui wielokrotnie ratował nasz zespół w ciężkich sytuacjach i trudno nam pogodzić się z myślą, że odszedł w tak młodym wieku w wyniku niewinnie wyglądającego zderzenia z rywalem - można przeczytać na profilu na Facebooku klubu AC Bongoville."
Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #266 : Maj 22, 2014, 08:25:56 »

,,Do tragicznego wydarzenia doszło podczas meczu ligi indonezyjskiej (Diwizja Utama), Persiraja - PSAP Sigli (1:0). Bramkarz gości, Agus Rahman wszedł bardzo ostro w napastnika gospodarzy, Akliego Fairuza. Początkowo nie zanosiło się na tragedię. Jednak poszkodowany piłkarz wciąż uskarżał się na ból, trafił ostatecznie do szpitala, przeszedł poważną operację i zmarł! Do pechowego meczu doszło 10 maja. W pewnym momencie Rahman sparował piłkę na bok, Fairuz chciał do niej dobiec i wyprzedzić obrońcę PSAP. Skuteczny strzał był jednak niemożliwy, bowiem bramkarz interweniował bardzo brutalnie i kopnął rywala w brzuch. Piłkarz opuścił plac gry. Dalszy przebieg obserwował jednak z... ławki rezerwowych. Po meczu jednak poczuł się bardzo źle. Wciąż dokuczał mu ból brzucha. Został więc odwieziony do szpitala, w którym spędził sześć dni. Skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie Rahmana spowodowało, że doszło do uszkodzeń wnętrzności napastnika. Fairuz przeszedł m.in. poważną operację jelit. Ta jednak nie przyniosła spodziewanych efektów. Po sześciu dniach pobytu w szpitalu piłkarz Persiraja zmarł...Informacja o zgonie Fairuza zaszokowała opinię publiczną w Indonezji. W wielu krajach wywołała również dyskusję na temat bezpieczeństwa piłkarzy. W ostatniej tylko kolejce polskiej ekstraklasy mogliśmy obserwować dwa groźne starcia - Miroslav Radović zderzył się z bramkarzem Górnika Zabrze Pavelsem Steinborsem i przypuszczał, że złamał żebra (informację zdementowali już lekarze mistrzów Polski), natomiast Wojciech Małecki z Korony Kielce, po tym jak kopnął go w głowę napastnik Piasta Gliwice, Ruben Jurado, nabawił się poważnego urazu przesunięcia zatoki czołowej, przejdzie operację i na boisko może wrócić dopiero za pół roku! Piłka to sport kontaktowy, jednak trzeba myśleć i szanować zdrowie rywala. Wystarczy moment i dramat gotowy. Akli Fairuz boleśnie się o tym przekonał...
(gol) ''
« Ostatnia zmiana: Maj 22, 2014, 08:27:42 wysłane przez barca.jw5 » Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #267 : Czerwiec 18, 2014, 08:05:01 »

,,Polski mistrz świata w paramotolotniarstwie w klasie PF1 Grzegorz Krzyżanowski zginął w poniedziałek w wypadku lotniczym niedaleko Radomia - poinformowało "Echo Dnia". Miał 37 lat. Do tragedii doszło w poniedziałkowy wieczór. Jak podaje "Echo Dnia" Grzegorz Krzyżanowski oblatywał nowy model motoparalotni. Leciał sam. Na wschodnich obrzeżach lotniska w Piastowie, motoparalotnia zaczęła spadać i roztrzaskała się o ziemię. Pilot zginął na miejscu.
- Według świadków, motoparalotnia spadła z wysokości nie większej niż 100 metrów. Z ich relacji wynika, że silnik nie przestał pracować i trudno jest na razie powiedzieć, co jest przyczyną tej tragedii - powiedział Adama Paska, trener kadry narodowej paralotniarstwa.
Grzegorz Krzyżanowski był pasjonatem sportów lotniczych i mistrzem świata w motoparalotniarstwie w klasie PF1. Miał 37 lat.''
Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #268 : Sierpień 05, 2014, 08:33:29 »

,,Tragedia w Rosji: triathlonista zmarł na mistrzostwach kraju. Miał 26 lat
Zawodnik przepłynął prawie 2 km i przejechał na rowerze 90 km, ale nie zdołał - niestety - osiągnąć mety biegu. Co się stało?
Podczas triathlonowych mistrzostw Rosji w Niżnym Nowogrodzie doszło do ogromnej tragedii.
Na trasie biegu na dystansie 21 km - po przepłynięciu dystansu 1,8 km oraz przejechaniu na rowerze 90 km - zemdlał 26-letni zawodnik z Czelabińska Jegor Leontiew.Jak poinformowała agencja RIA-Novosti, trwająca ponad godzinę akcja ratownicza (w pierwszej fazie prowadzili ją współzawodnicy) nie przyniosła sukcesu i rosyjski sportowiec zmarł"
Zapisane
barca.jw5
Aktywny użytkownik
***
Wiadomości: 177


Zobacz profil
« Odpowiedz #269 : Sierpień 15, 2014, 12:59:08 »

,,Tak tonęła reprezentantka Polski
Dramatycznie wyglądał finisz rywalizacji na dystansie 10 km pływackich mistrzostw Europy w Berlinie, bowiem w pewnym momencie reprezentantka Polski, Natalia Charłos zaczęła... tonąć . 21-latka straciła przytomność. Na pomoc rzuciły jej się zawodniczki z Niemiec oraz ekipa ratunkowa. Do dramatycznych wydarzeń doszło na ostatniej pętli (o długości 2,5 km). W pewnym momencie polska kadrowiczka zasłabła i zaczęła tonąć. Natychmiast rzuciły się w jej stronę reprezentantki gospodarzy, Finnia Wunram i Angela Maurer. To one utrzymały Natalię Charłos na powierzchni wody. Na brzeg doholował ją ratownik, który również zareagował bardzo szybko. Kiedy Polkę wyniesiono z wody, zajęły się nią służby medyczne, które m.in. dostarczyły zawodniczce tlen. Następnie 21-latka została przewieziona do jednego ze szpitali w Berlinie. - Jest przytomna, oddycha samodzielnie. Ma dobrą opiekę, czuwa przy niej tata - powiedział PAP koordynator polskiej kadry open water Tomasz Pąchalski.''
Zapisane
Strony: 1 ... 16 17 [18] 19   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.14 | SMF © 2006-2009, Simple Machines LLC Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!