Doznałem głębokiego rozczarowania. Nic o problematyce nas nurtującej. Żadnych wiadomości o certyfikatach zaawansowanych i sprawie umiejętności. Wiadomości przekazywane tylko pocztą pantoflową. Czyżby ZG nie zdawał sobie sprawy ,że ta medycyna sportowa jest w naszej pracy tylko marginesowa, że specjalizację zrobią koledzy z dużych miast a teren leży odłogiem i dalej będzie leżał. Żałowałem ,że na dzień dobry nie wziąłem tego certyfikatu i nie wróciłem do domu. Było smętnie , sennie. Zadowolony był tylko ZG. Po dwa- trzy odznaczenia dla wszystkich członków ZG , niezależnie od zasług .To śmieszne i żenujące. Taki brak krytycyzmu wobec tych bardzo wątpliwych zasług . No jeżeli wszyscy tak mocno się zasłużyli , to dlaczego jest tak źle z medycyną sportową?
Czy potrzeba kolejnych zgonów na boiskach , aby ta prawda dotarła do naszych władz?
Aha , coś tam mówiono szeptem tylko o kontroli klepania kart przez certyfikowanych , a specjalistów klepiących karty też ktoś będzie sprawadzał? Takie doraźne posunięcia nic nie dają. Trzeba tak udoskonalić system szkolenia na kursach ABC i do specjalizacji , aby coś takiego nigdy nie przyszło do glowy klepiącemu . Tu jest ta słabość edukacyjna. Ale kto to ma zrobić? Przecież najczęściej szkolący nie badali i nie badają sportowców . I tu jest pies pogrzebany , a z nim cała medycyna sportowa.